Myśli-chwasty… co z nami robią i jak się przed nimi bronić
Masz tak? Zadręczasz się swoimi codziennymi sprawami? Wiecznie zamartwiasz? Dostrzegasz problemy tam, gdzie ich nie ma. Wkładasz sobie do głowy nawet problemy innych osób. Dlaczego to sobie robimy? Co przez to tracimy? Jak zerwać z tym niezdrowym zachowaniem?
Inwazja problemów
Wiesz, kiedyś miałam taką koleżankę, która martwiła się zdrowiem swojej mamy, terminowością wypłaty swojego męża, związkiem córki swojej siostry, pogodą – niezależnie do tego, czy było słonecznie, czy padał deszcz. Mogła sobie wybierać spośród wachlarza kłopotów, które na bieżąco gromadziły się w jej głowie i widzieć problem w tym, że jej syn zakłada firmę, sąsiadka z naprzeciwka niewłaściwie pielęgnuje pelargonie na balkonie, że znosi sobie nowy płaszcz, a masło drożeje, że ktoś w zeszłym tygodniu umył klatkę schodową, a ona nie wie kto… Problemy rodziły sytuacje zarówno pozytywne, jak i negatywne. To dla niej nie miało znaczenia. Wszystkim można było się pomartwić.
Jak pewnie się domyślasz – z tą osobą łączą mnie dziś nijakie relacje. Dlaczego? Bo była strasznie męcząca. I o ile ja mogłam ograniczyć z nią kontakty, o tyle jej bliscy zapewne nadal przeżywają z nią wszelkie „problemy i problemiki”.
Myśli jak chwasty
Znasz osoby podobne do mojej koleżanki? Spójrz w lustro i odpowiedz sobie szczerze, na pytanie, czy w swojej głowie pielęgnujesz natarczywe i trujące myśli, czy je „wyplewiasz”?
Mówi się „jesteś tym, co jesz” i mówi się też „jesteś tym, o czym myślisz”. Oczywiście nie chodzi o to, by wszelkie trudne życiowe sytuacje bagatelizować, lecz o to, by w obliczu wyzwania, trudności, nowych okoliczności reagować w sposób, który nie buduje napięcia emocjonalnego u nas i w naszym otoczeniu. Chodzi o to, by w takich momentach nastawiać się na rozwiązania a nie kolejne przeszkody.
Czym się martwimy?
Na przykładzie mojej koleżanki widać, że martwić można się wszystkim. Wybierając się na wakacje zamiast myśleć „ale będzie rewelacyjnie!” możesz pomyśleć „żeby tylko nie padało” albo „no jak nie będziemy mieć tego pokoju od strony morza, jak obiecali w hotelu, to będzie zadyma!”. Sami podsuwamy sobie te „myśli-chwasty”. Podnosimy sobie ciśnienie. Napinamy się. Denerwujemy. Po co?
W formie problemu odzywa się nasza przeszłość – ta dalsza np. „gdybym wtedy wyjechał, to dziś żyłbym jak Maciek”, jak i ta bliższa: „a mogłam jej tego nie mówić, bo co ona sobie o mnie teraz pomyśli”. Rozumiesz, o co mi chodzi? Znasz takie myśli, słyszysz tego rodzaju stwierdzenia? Wiem, że tak
Postać problemu przybiera też przyszłość. Zakładając firmę możesz usłyszeć w swojej głowie lub od osób pokroju mojej koleżanki z początku tego wpisu, że: „połowę tego, co zarobisz – oddasz państwu”, „uważaj na ludzi, bo to nigdy nie wiadomo…”, „teraz to będzie mały ZUS, ale potem to masakra”, „auto w leasing? zwariowałeś?” itd. Taka przyszłość jest przerażająca a te „racjonalne” podpowiedzi sugerują, że lepiej nic nie robić, nie ryzykować i oszczędzić sobie kłopotów.
Domyślasz się już pewnie, że martwienie się teraźniejszością to standard. A przykłady podaj sobie sam. Na pewno coś znajdziesz.
Myśli – hamulec czy napęd dla działania?
Wiesz, że 90% rzeczy, którymi się martwimy nigdy się nie wydarza? To ciekawe, prawda? 90% czasu i energii poświęcamy na te bzdury, które krążą w naszych umysłach. Mam wrażenie, że takie czarnowidztwo i dostrzeganie problemu we wszystkim to domena ludzi, którzy rzadko kiedy podejmują działanie, generują pomysły, wychodzą ze strefy komfortu i mają postawę proaktywną.
Obserwacje podpowiadają mi też, że z kolei ludzie działania nie mają problemów, albo przynajmniej nie mówią o nich głośno.
Tym wpisem chciałam zwrócić Twoją uwagę na to, o czym myślisz, ku czemu kierujesz swoją uwagę i dokąd Cię to prowadzi. Chroń siebie przed takimi wyimaginowanymi, błahymi, wstrzymującymi działanie myślami. Nie szukaj dziury w całym. Nie wynajduj sobie problemów. Kiedy zaczniesz zwracać uwagę na to, jak myślisz i przypatrzysz się swojemu życiu – możesz się mocno zdziwić. Kiedy takie myśli zaczniesz wyhamowywać, napędzisz się do działania! Tego Ci życzę i trzymam kciuki za Twój czas próby.